Polska 97,17% Polska
Stany Zjednoczone Ameryki 1,57% Stany Zjednoczone Ameryki
Chiny 0,31% Chiny
Niemcy 0,30% Niemcy
Francja 0,15% Francja

Razem:

39

Krajów
00006
Dzisiaj:  6 Wczoraj:  116 Ten miesiąc:  2.774

Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy w Duchu Świętym odbyły się w naszej parafii od 07.01. do 04.03 2018r. w każdą niedzielę o godz. 18.30. Spotkania te rozpoczynały się grupkami dzielenia. W nich każdy z nas mógł podzielić się tym co przeżył, co czuł w trakcie katechezy i rozważania Słowa Bożego w danym tygodniu, które otrzymywaliśmy w niedziele. Po grupkach dzielenia zostały głoszone katechezy przez Księdza Proboszcza bądź Księdza Mirosława lub któregoś z animatorów. Pojawiały się też świadectwa…

Czas rekolekcji był pięknym momentem w życiu każdego z nas. Każdy przeżywał je na swój sposób… Pojawiał się bunt, ale i zaufanie, że Jezus wie co jest dla nas najlepsze i że to Jego droga jest tą najpiękniejszą. Były łzy, a następnie radość z tego, że Jezus prawdziwie zamieszkał w naszym życiu i chce nas przez nie prowadzić. Poznaliśmy przede wszystkim, że Duch Święty stanowi to, co ożywia siłę życiową Kościoła i każdego chrześcijanina z osobna: jest miłością Boga, który z naszego serca czyni swoje mieszkanie i wchodzi w komunię z nami. Jest On zawsze z nami i w naszym sercu.

Przez pierwsze tygodnie myślę, że każdy z nas nie za bardzo rozumiał istotę tychże rekolekcji. Pojawiały się pytania czy warto iść dalej przez nie, czy może zrezygnować… ale wytrwaliśmy! Przełomowym momentem w trakcie ich trwania była modlitwa o uzdrowienie. Każdego z nas Jezus dotknął osobiście i uleczył największe ciemności i zranienia. Następnym takim uroczystym momentem, już kończącym rekolekcje, było oddanie życia Jezusowi. Każdy z uczestników przed Najświętszym Sakramentem – przed Jezusem i wszystkimi mógł wypowiedzieć słowa oddania życia Jezusowi. Od tego momentu już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi. Mieszka w nas Jezus i to On będzie nas dalej prowadził. Czas ten wcale się nie zakończył. To był dopiero początek… początek nowego, piękniejszego życia… Nie zawsze łatwego lecz gdy Duch Święty będzie przewodnikiem wtedy wszystko stanie się łatwiejsze…

Milena Rusek

ŚWIADECTWA:

Od zawsze byłam związana z Kościołem. Jednak nie zawsze w relacji z Bogiem. Często miałam wrażenie, że mimo wszystko nie czuję Jego obecności w moim życiu a także że to ja sama sobie poradzę w niektórych sprawach i tak sobie trwałam aż do REO… Zachęcił mnie do uczestnictwa w nich Ksiądz Proboszcz. Oczywiście stwierdziłam, że wezmę w nich udział, myśląc że może w końcu coś się we mnie zmieni. I faktycznie… W pierwszych 2 tygodniach ich trwania jakoś nie przeżywałam ich szczególnie. Czytanie rozważań czasami było czymś bardzo cennym i docierającym do mnie a czasami nie chciało mi się do nich przyłożyć. Jednak po tych 2 tygodniach powoli i delikatnie coś zaczęło do mnie docierać i Jezus zaczął pukać do mojego serca. W grupkach dzielenia gdy rozmawialiśmy o Bożej Miłości rozkleiłam się wtedy i to był pierwszy z momentów gdzie zaczęłam czuć, że Jezus we mnie burzy bariery, które mnie na Niego blokowały. I tak z tą myślą mijały kolejne tygodnie do momentu gdy nasza animatorka przygotowywała nas do modlitwy o uzdrowienie. Powiedziała żebyśmy rozważyły spowiedź generalną jeśli czujemy że jest nam potrzebna bo modlitwa o uzdrowienie będzie już takim dopełnieniem. I tak ta myśl zaczęła we mnie drążyć i nie dawać mi spokoju. Myślałam sobie że potrzebuję jej bardzo, ale nie za bardzo wiedziałam jak o to zapytać któregoś z Księży i czy w ogóle dam radę, kiedy paraliżował mnie strach. Zadawałam sobie cały czas pytanie i prosiłam Ducha Św. o pomoc, aby wskazał mi jakąś podpowiedź co mam zrobić w tej sytuacji. Zadzwoniłam do Ks. Proboszcza aby mi wyjaśnił wszystko na temat spowiedzi generalnej. Jednak powiedział że oddzwoni kolejnego dnia bo teraz ma spotkanie. Sobie myślę no to Duchu Św. dziękuję za odpowiedź bo zapewne ten temat pójdzie w zapomnienie. A ja cały czas o tym myślałam i okropnie się z tym czułam. Jednak to nie była odpowiedź od Ducha Św. Ku mojemu zdziwieniu Ks. Andrzej oddzwonił kolejnego dnia. Odebrałam i tylko słuchałam co mówi mi Ksiądz, łzy same płynęły mi po policzkach, nie byłam w stanie odpowiadać pełnymi zdaniami tylko pojedynczymi słowami. Bardzo to przeżyłam gdy usłyszałam, że mogę przyjść kolejnego dnia i się wyspowiadać z dotychczasowego życia. Myślałam, że dostanę odpowiedź, że to w ogóle nie dla mnie i nie potrzebne. Jednak Jezus nie dopuścił do tego. Chciał mnie uzdrowić i tak się stało. Na spowiedź pojechałam od razu po praktykach. Strach paraliżował mnie niesamowicie. Na skrzyżowaniu jeszcze się zastanawiałam czy „uciekać” do domu czy skręcać na spowiedź. Mimo wszystko skręciłam. Przeżyłam ją bardzo, bo nigdy w życiu tak szczerze się nie wyspowiadałam. Jezus uleczył najgorszą ranę, która mnie blokowała do przyjaźni z Nim. Po spowiedzi czułam się taka spokojna i radosna jak nigdy dotąd. To wszystko co w środku blokowało mnie zostało skruszone. Od tego momentu inaczej zaczęłam patrzeć na świat, ludzi. Najbardziej uderzyło mnie to gdy na spowiedzi dowiedziałam się że powinnam modlić się dużo częściej modlitwą uwielbienia, której faktycznie do tej pory nie używałam. Od tamtych chwil nauczyłam się żyć z Duchem Św. i uwielbiać Jezusa we wszystkim co mnie otacza. Dziękowałam Mu bardzo, że nie pozwolił mi na zrezygnowanie ze spowiedzi. Potem tym dopełnieniem była modlitwa o uzdrowienie. Przeżyłam ją w ogromnym spokoju bo czułam że Jezus już dokonał mojego uzdrowienia, jednak wcale nie była mi obojętna. Drugim momentem, który zmienił moje życie podczas rekolekcji było oddanie życia Jezusowi. Bardzo też bałam się tego momentu. Tego, że nie wytrwam w postanowieniu i miałam wątpliwości czy na pewno będę potrafiła oddać wszystko Jezusowi czy nie zostawię jakiejś cząstki w sobie, do której nie chciałabym aby On mógł wejść. Jednak poprosiłam Ducha Św. o siłę. Przed oddaniem życia Jezusowi, gdy klęczałam już i patrzyłam jak inni to czynią, cała drżałam. Nie wiedziałam czy podołam temu. Pomodliłam się w tym czasie o odwagę i udało się. Wypowiedziałam do mikrofonu Jezusowi dokładnie to co chciałam. Poczułam wtedy taką niesamowitą radość i ulgę. Od tego momentu czuję żywą obecność Jezusa w moim życiu. Odblokował mnie na Siebie. Nie pozwolił abym upadła ponownie, lecz podniósł mnie. Teraz zaczynam dostrzegać pewne zmiany jakie we mnie zaszły po tych niesamowitych rekolekcjach. Nauczyłam się także żyć razem z Duchem Św. którego wcześniej w ogóle nie znałam. Dostrzegłam jak życie z Jezusem jest piękne. Trudności zawsze będą, ale gdy ma się takie wsparcie jakim jest Bóg to wszystko inne staje się łatwiejsze.  Chwała Panu!

 

Rekolekcje, w których uczestniczyliśmy bardzo zbliżyły mnie do Boga, pozwoliły mi lepiej Go poznać jako dobrego i miłosiernego Ojca. Otworzyłam się na Jego Słowo,  które kieruje do mnie każdego dnia. Teraz wiem i wierzę, że u Boga nie ma przypadków. Stawia nas w danych sytuacjach w konkretnym celu, żeby nam coś pokazać lub uświadomić. A czy z tego skorzystamy to zależy już tylko od nas. 

Dziękuję Ci Panie, że postawiłeś na mojej drodze tak wspaniałe osoby. Dziękuję za animatorkę z naszej grupki dzielenia, p. Grażynkę,  która pokazała nam inne spojrzenie na Ciebie. Dziękuję za Klaudię,  Milenę,  Zuzię i Kasię - wyjątkowe dziewczyny, które mnie zainspirowały,  zaraziły optymizmem a czasem pobudzały do refleksji nad sobą...

Teraz wiem, że Jezus jest przy mnie. Mogę powierzyć Mu wszystkie moje słabości i trudy, mój codzienny krzyż, a On uniesie Go razem ze mną. 

Chwała Panu!

Ania.

 

    Proces mojego uzdrawiania rozpoczął się kilka lat temu podczas Kursu Filip. To wtedy po raz pierwszy Pan Jezus dotknął mnie bardzo mocno ukazując mi moje grzechy, jednocześnie wyciągając pomocną dłoń.
Z czasem przyszły kolejne rekolekcje , które dokonywały „przewrotu” w moim życiu.
    Nadszedł też czas zawieszenia, stania jakby w miejscu aż do momentu uczestnictwa w REO. Decyzja o wzięciu w nich udziału była błyskawiczna, ale później narastały wątpliwości czy zdołam się otworzyć w grupkach dzielenia będąc wśród znajomych mi ludzi, czy zdołam w pełni otworzyć się na działanie Ducha Św.
Pierwsze dzielenie faktycznie nie należało do łatwych, ale podczas kolejnych spotkań  Duch Św. otwierał serce i usta.
    Po okresie przygotowania dotarliśmy do dnia w , którym modliliśmy się o nowe wylanie darów Ducha Św. Modlitwa ta przyniosła oczyszczające łzy z którymi już nie walczyłam jak bywało to wcześniej. Poddałam się co zaowocowało doświadczeniem spokojnego porządkowania. Miłość Boga cały czas uzdrawia moje życie.

Agnieszka

 

Każde świadectwo jest niesamowite. Nie myślałam, że ja kiedykolwiek będę miała okazję napisać własne i, co najważniejsze, że w ogóle będę miała coś konkretnego do powiedzenia.

To był najlepszy moment na ogłoszenie rekolekcji w naszej parafii. Dosłownie zawołałam o nie do Boga.

Otóż było tak: było źle. ;p Jakoś tak nie do końca się odnajdywałam w tym całym życiu. Ciągłe wzloty i upadki, przytłaczające natłoki myśli o tych drugich, same negatywy, a jednak ogromna chęć życia gdzieś na dnie. Ciągłe przechodzenie ze skrajności w skrajność: albo wszystko jest super, albo wszystko jest (no muszę użyć tego słowa, by wyrazić siebie) do dupy długoterminowo.

Jednakże udało mi się ułożyć w głowie wiele spraw, i co? Przed Świętami Bożego Narodzenia stwierdziłam, że jest super! I już miałam stwierdzić, że no dobra, jestem szczęśliwa i nagle! Zmieniłam zdanie.

Zdecydowanie czegoś mi brakowało. Po kilku dniach rozmyślań stwierdziłam, że chodzi o moją okropną relację z Bogiem. No bo tak, taka ze mnie super chrześcijanka – katolicka szkoła, pielgrzymki, Lednica, codzienna modlitwa (która, swoją drogą, stała się z czasem zwykłym wieczornym rytuałem), schola, czuwania i inne wydarzenia „typowo chrześcijańskie”; a jednak moja wiara to dno. W pewnym momencie zaczęłam chodzić na niedzielną mszę tak sobie, a no jestem w scholi to pośpiewam, żeby nie było – no i taki też był cel niedzielnych mszy, totalnie zagubiłam Boga, choć starałam się sobie wmówić, że jest inaczej. Ale nie było.

Gdy w Nowy Rok skończyły buchać fajerwerki to postawiłam Bogu warunek; brzmi to okropnie, ale tak było; „Ej, Boże Mój, jak teraz nie wyciągniesz po mnie ręki, to będzie źle.” I wiecie co?! No niesamowite. Poszłam do Kościoła w kolejną niedzielę, a tam ksiądz Andrzej ogłasza na ambonie: „Uwaga, uwaga; wszelkie zbłąkane duszyczki zapraszam na pierwsze spotkanie Rekolekcji Ewangelizacyjnych Odnowy za tydzień w niedzielę.” - o taak, to jest to! Bóg mnie zawołał, gdy o to poprosiłam. Pomógł mi od razu. Świetne uczucie.

Na rekolekcje poszłam z radością, pełnym entuzjazmu nastawieniem. Nie mogłam się doczekać tego, co mnie czeka. Pierwszy temat katechezy „sens życia” - no to już sobie myślę: no świetnie, akurat z tym mam problem, to od razu najostrzejszy kaliber. Fragmenty, które dostaliśmy wtedy były dość trudne, ale podchodziłam do nich pozytywnie: „dobra, wiem, że teraz to ja nic z tego nie wywnioskuję, ale wiem też, że za miesiąc to, że zaczęłam działać z Pismem Świętym zaowocuje”. Jakie to miłe, że się nie pomyliłam. Chociaż w sumie to trochę tak, bo na bieżąco też Słowo do mnie trafiało.

Podczas rekolekcji były wzloty i upadki, tygodnie lepsze i gorsze, ale cały czas nadzieja i radość w sercu. Szczęście mnie nie opuszczało i nie opuszcza, mimo kłopotów i problemów obok. Jestem tak ogromnie wdzięczna Bogu za to, że mi pomógł, kiedy skapitulowałam stwierdzając, że ludzkie sposoby nic nie dadzą. Widzę, jak wiele się zmieniło we mnie i w moim życiu, a to dopiero początek mojej drogi z Jezusem. Wiele spraw się poukładało, a ciągły pokój w sercu i szczęście dają tyle siły do działania! A nawet jeśli tych sił brak, to potrafię sobie dzięki Duchowi Świętemu powiedzieć „SPOKOJNIE, nie musisz wszystkiego od razu, odpocznij” - bo małe kroczki i chwilowe postoje są lepsze niż ciągłe stanie w miejscu, nawet już na szczycie (w końcu jest tyle gór do zdobycia).

Teraz mam taką ogromną chęć pomagania, wskazywania Boga wszystkim naokoło, ale ograniczam się raczej na razie do najbliższych. Chciałabym, żeby każdy Go odnalazł. Dzięki Niemu mogę być jeszcze bardziej radosna niż zwykle, bo nareszcie zauważam, że jednak mam jakieś dobre cechy, i mogę denerwować więcej ludzi swoim dość donośnym śmiechem! :D

 Klaudia